Quantcast
Channel: Angelika Grabowska
Viewing all 212 articles
Browse latest View live

Maska i odżywka do włosów Oilmedica, czyli pięknie pachnące rozczarowanie

$
0
0

Dzisiaj o produkcie, z którego bardzo się cieszyłam przy zakupie a teraz podchodzę do niego jak pies do jeża. Oilmedica, maska i odżywka do włosów to dość odległa radość. Nawet nie pamiętam, ile zapłaciłam za ten specyfik. Ma 200ml, jednak ze względu na olejową konsystencję, bardzo wydajny


Ponieważ wysoko w składzie ma olej kokosowy, to zazwyczaj występuje w formie stałej. Teraz mamy w mieszkaniu dość gorąco, ale zimą muszę go rozpuszczać. Skład wygląda bardzo imponująco i nie przyszłoby mi do głowy, że włosy zaczną na ten produkt tak wrednie reagować. Tym bardziej, że bardzo lubią się zwykle z olejem kokosowym.


Próbowałam stosować go, tak jak nakazuje producent, na 15 minut, później na trochę dłużej, wreszcie na całą noc. Za każdym razem efekt jest taki sam, suche strąki. Jeszcze w trakcie mycia mam piękne złudzenie i myślę sobie 'tym razem się udało!'. Później spotykam się z rzeczywistością i okazuje się, że wyglądam jak niewyczesany pudel, któremu ktoś nieumiejętnie wyprostował sierść.
Kosmetyk bardzo ładnie pachnie, owocowo i świeżo, jest dla mnie bardzo atrakcyjny, dlatego mimo wielu porażek wciąż do niego wracam, ale nie potrafimy dojść ze sobą do porozumienia. Już nie za bardzo mam pomysł jak go używać, chyba zostanie komuś podarowany. Z niskoporowatymi włosami wojuje. Ogromna szkoda!

Używałyście? Jak się sprawdził?



Olay, Ziaja i Under 20 - porównanie kremów i pierwsze wrażenie

$
0
0

Dobra, przyznam. O tym poście pomyślałam sobie, że go napisze, żeby pomiauczeć. Jak to znowu wszystko za ciemne. Nikt nie dba o bladych ludzi. Wszyscy nam dokuczają, jak to mamy anemię i nawet podkładu się nie da kupić.
Już od około roku wierna jestem Annabelle Minerals i nie kupuję nic innego. To produkt dla mnie idealny, więc nie widzę sensu w sięganiu po inny kosmetyk i tak wiem, jak zawsze się eksperymenty kończą. Miauczeniem jak to powyżej.
Ostatnio dostałam kilka podkładów, kremów BB, czy CC. Większość z nich w najjaśniejszym odcieniu. Jednak w moim przypadku, niewiele ten zapisek daje, wszystko i tak zawsze jest zbyt ciemne. Przedstawiam wam zatem pierwsze wrażenie z używania ich.

Ziaja, Aktywny krem BB na niedoskonałości do skóry tłustej i mieszanej

Zaczniemy od Ziaji. Możecie teraz wrócić do pierwszego zdjęcia i zobaczyć jaką piękną marchewą się wydaje po wyciśnięciu. A tu niespodzianka! Nie jest wcale tak źle. Jakie mam pierwsze wrażenie? Tak czy siak zbyt ciemny, moja skóra wydaje się po nim brudna. Nie będę w stanie go testować bo źle bym się czuła. Dodam, że nie zauważyłam jakiegokolwiek krycia. Po prostu jakbym posmarowała sobie twarz kremem, który mnie przyciemnił. Za to ładnie, owocowo pachnie. Ma 50ml i kosztuje 12zł. Tyle informacji jestem w stanie wam udzielić. 

Olay, Total Effects, Touch of Foundation (Krem z dodatkiem podkładu)

Olay wydaje mi się bardzo przyjemnym kremem i z chęcią używałabym go, gdyby oczywiście nie był zbyt ciemny. Zdecydowanie bliżej mu do ideału, aniżeli Ziaji, jednak wciąż niewystarczająco, żebym mogła go ze spokojem nosić. Skóra po nim już nie wydaje się brudna, ale dość świetlista i wyrównana. Oprócz tego bardzo gładka i przyjemna w dotyku. Ma 50ml, kosztuje 55zł. Z tego co przejrzałam, dostępny jest jedynie ten odcień. Tak wiele brakowało a byłoby cudownie. On już trochę kryje, przyjemny w użyciu. Raczej bezzapachowy.

Under Twenty, Multifunkcyjny krem antybakteryjny BB lekki krem + puder

Koniec narzekania! Powyższy krem jest dla mnie odpowiednio jasny. Bardzo ładnie wtapia się w skórę. Jest niesamowicie wydajny. Sprawia, że cera wydaje się promienna. Ma dość dobre krycie, najlepsze ze wszystkich kremów, które wam przedstawiłam. Kosztuje 15zł za 75ml, zatem to na pewno najlepsza cena. Jednak najważniejsze, mogę go przetestować i to zrobię. Za jakiś czas na blogu pojawi się szczegółowa recenzja. Póki co jestem pod wrażeniem. Drogeryjny kosmetyk, w odpowiednim kolorze. Radość wielka. 

I to wszystko. Testowałyście któryś z kremów? Jak z odcieniami? Który jeszcze możecie zaproponować dla tak białego osobnika, jak ja? :)

Paese, róż z olejem arganowym, czyli cudo tylko na zdjęciach

$
0
0

Hej. Dzisiaj trochę o różu, z którym również łączy mnie dziwna relacja. Jak wiecie uwielbiam kolor romantic z Annabelle Minerals. Jest piękny, delikatny i ciężko sobie nim zrobić krzywdę. To właśnie jego używam na co dzień i nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło go w moim makijażu.


W mojej kolekcji pojawił się drugi róż, Paese z olejem arganowym w kolorze 40. Już od początku wydawał mi się za bardzo różowy dla mnie i pierwszy eksperyment z nim skończył się ogromnymi plamami, które ciężko było mi przykryć. Takie miałam przyzwyczajenie z tego poprzedniego, mogłam go nałożyć sporo i ładnie się rozcierał.


Możecie wywnioskować z tego co napisałam, że ten kosmetyk ciężko się rozciera i dość trudno go nabrać. Nie jest zbyt dobrze napigmentowany a mimo to o efekt pobicia dosyć łatwo. Ma świecące się drobinki, wiem że nie każdy lubi taki efekt. Mnie on jednak nie przeszkadza. Rozświetlone policzki są nawet w moim guście.


Cena także wydaje się być dość wygórowana w stosunku do jakości, kosztuje 20zł. W opakowaniu trochę mi się osypuje. Niestety szybko się ściera. Mimo to, lubię go używać kiedy robię zdjęcia albo nagrywam filmy. Wyjątkowo dobrze wygląda na aparacie. Na pewno ponownie go nie kupię i raczej będę poszukiwać wśród róży Annabelle Minerals. 

Jak wam się podoba? Używałyście?

Aktualizacja włosów - sierpień 2014

$
0
0

Hej! Bardzo spóźniłam się w tym miesiącu z aktualizacją. Na szczęście przybyła już moja współlokatorka i zrobiła mi odpowiednie zdjęcie. W tym miesiącu jestem zadowolona z włosów.


Dość szybko rosną, ale niestety wypadają też w ogromnych ilościach. Prawdopodobnie dopadła je jesień oraz stres. Jakoś niedługo mam zamiar je pohennować. Końce są delikatnie przerzedzone, jednak cięcie planuję pod koniec października. Ciekawe jak to przetrwam.

Co u waszych włosów?



Walka z przebarwieniami #3 - No-Scar

$
0
0

Cześć, tydzień temu darowałam sobie post o przebarwieniach. Niestety moja skóra postanowiła zamarudzić i mimo to, że część starych już ładnie poznikała to pojawiło się sporo nowych bo co tu dużo pisać, porządnie mnie na policzkach wysypało.


Dzisiaj jest już w porządku. Stare przebarwienia nie są tak widoczne. Na pewno byłoby lepiej, gdyby nie ta ostatnia awaria. Jestem zadowolona. Ogólnie cera ma się wiele lepiej, od kilku dni nie pojawia się żadna krostka, pozostaje trzymać kciuki, że ten stan jeszcze długo się utrzyma.
Widzicie różnicę? To po trzech tygodniach stosowania kremu regularnie.

Jak dbam o cerę?

$
0
0

Hej! Dzisiaj trochę o tym, jak pielęgnuję moją cerę. Mianowicie czego unikam, co lubię i jak próbuję dojść z nią do porozumienia. Mogę obiecać, że tego typu posty będą pojawiały się co jakiś czas. Mam zamiar pokazać produkty, które mi pomagają w tych wszystkich zabiegach.

                                                                                      Oczyszczanie                                                                                     

  • Unikam mocnych środków myjących takich jak SLS i SLES, oraz ich odpowiedników. Moja wrażliwa cera dość szybko się wysusza i przy codziennej pielęgnacji mogłabym jej zrobić krzywdę.
  • Od jakiegoś czasu w myciu pomaga mi Luna Foreo. Niebawem powiem o urządzeniu na kanale. Teraz możecie przeczytać o nim u Idalii
  • Raz albo dwa razy w tygodniu sięgam po peeling. To ten element, który jest dla mnie niesamowicie istotny. Moja cera jest po nim od razu jaśniejsza.
  • Rano nie myję skóry dodatkowo. Przecieram ją jedynie wacikiem, nasączonym płynem micelarnym. Kiedyś przepłukiwałam ją jedynie wodą i nie protestowała, dzisiaj tyle odwagi nie mam.


                                                                      Kremowanie                                                                     

  • Wystrzegam się parafiny. Zawsze roluje mi się na skórze, pozostawia nieprzyjemnie tłustą warstwę. Kiedy byłam dzieckiem, kremy z parafiną nie robiły mi krzywdy, natomiast dzisiaj, przy regularnym użytkowaniu potrafią mnie niesamowicie zapchać.
  • Szukam kremów, które będą nawilżające a nie natłuszczające. Takowych staram się używać. 
  • Raczej nie sięgam po specyfiki z silikonami. Przeżyję jeden lekki silikon na końcu składu, jednak na pewno nie więcej. Skórę traktuję z większą ostrożnością, niż włosy.
  • Omijam wszelkie złe alkohole. W tym przypadku pojawia się u mnie i podrażnienie, i wysuszenie.
  • Mam swoje pierwsze serum przeciwzmarszczkowe i nakładam je na noc. 
  • Posiadam także specyfik pod oczy, dzięki czemu nawet niewyspana, prawie nie wyglądam jak zombie. 
  • Twarz smaruję kremem rano i wieczorem. Jeśli jestem w domu i nie mam na sobie makijażu, to w środku dnia zdarza mi się coś dołożyć, jednak tylko w momencie, kiedy czuję lekkie przesuszenie. 

                                                                       Kilka trików                                                                      

  • Najlepszym suplementem dla mojej cery jest olej z wiesiołka. Działanie zauważam naprawdę szybko i w momencie, kiedy dzieją się jakieś złe rzeczy, potrafi w niemal magiczny sposób przywrócić ją do porządku.
  • Od prawie roku używam podkładu mineralnego. Ma naturalne filtry, oprócz tego działa na skórę kojąco. Nie zapycha mnie a ładnie kryje i matuje.
  • Od czasu do czasu nakładam na skórę olej. Szczególnie zimą. 
  • Uwielbiam glinki! Pięknie oczyszczają, nawilżają a oprócz tego rozświetlają. Mogłabym ich używać ciągle.
  • Co prawda z czystego lenistwa rzadko przygotowuję żel lniany, ale jeżeli mi się to zdarzy, zawsze nakładam go na buzię a ten oczyszcza ją i nawilża. 
  • Po myciu wycieram twarz w ręczniki jednorazowe. Nie trę, przykładam do skóry i czekam aż woda sama się wchłonie. 
  • Od czasu do czasu udaję się do mojej znajomej kosmetyczki na mikrodermabrazję i kwas. Po tym zabiegu śmiało paraduję bez makijażu i czuję się jak królewna z idealną skórą.
  • Latem nakładam pod podkład dodatkowo filtry, lubię pozostać blada. 

I to wszystko! Piszcie jakie wy macie sposoby. Jak wiecie na swoją skórę nie mogę narzekać. Obecnie dokuczają mi jedynie przebarwienia, chociaż myślę że to kwestia miesiąca, aż się ich pozbędę. W międzyczasie na pewno odwiedzę moją kosmetyczkę, co zapewne mocno się przyczyni do zmian na plus. 



Maybelline Lasting Drama Gel Liner

$
0
0

Czasem pytacie mnie, jakiego eyelinera używam. Prawda jest taka, że dopiero niedawno postanowiłam jakiś zakupić. Do tej pory używałam czarnego cienia. Jednak problem z cieniem jest taki, że dość łatwo go rozmazać i lubi się odbijać a co najgorsze, osypuje się podczas aplikacji.

Po chwili zastanowienia zdecydowałam się na eyeliner Maybelline. Zapłaciłam za niego około 30zł a zakupiłam w Rossmannie. Sam produkt jest w ładnym i dość solidnym słoiczku, ma dołączony pędzelek. Ja tego pędzelka nie używam. Zupełnie nie potrafię dać mu rady, więc poszłam na łatwiznę i wspomagam się moim sprawdzonym pędzlem, Hakuro 85.

Aplikacja jest dość łatwa, nie zasycha bardzo szybko i mogę go dokładać, nie tworząc przy tym jakichś nieestetycznych grudek. Problem pojawia się, kiedy łapka zadrży i coś pójdzie nie tak jak chciałam. Zmycie go to naprawdę katorga. Zachciało się wodoodpornego to mam.
Nawet po całym dniu noszenia, wciąż ciężko się go pozbyć. Czasem mimo to, że coś majstruję przy oku i trę, on wciąż zostaje na swoim miejscu. Nie zauważyłam także, żeby się odbijał. Minusem jest na pewno kolor bo nie jest aż tak niesamowicie intensywny jak w przypadku tuszu. Nie podrażnia mnie ani nie uczula. Jestem zadowolona i zużyję go z przyjemnością.

Jaki eyeliner polecacie? Może coś w pisaku?


Kremy, których używam

$
0
0

Hej. W związku z moim postem o cerze, chciałabym wam przedstawić coś więcej niż tylko ogóle opisy. Dlatego pokażę wam cztery kremy, których obecnie używam. Jak widzicie na obrazku. Pierwszym z nich jest Cetaphil. Kupuję go od około trzech lat. Mam za sobą trzy albo cztery opakowania, co świadczy o tym, że jest bardzo wydajny. Niewielka ilość wystarczy, żeby pokryć całą buzię. Używamy go właściwie całą rodziną, z mojego polecenia. Raczej nie ma zapachu. Wizualnie to taki neutralny kosmetyk. Za to bardzo ładnie nawilża i koi skórę. Ostatnio niestety zaczął mnie delikatnie zapychać, stąd używam go rzadziej. Kosztuje jakieś 30zł, ma 250ml.

Te dwa kremy Ziaja pojawiły się u mnie dość przypadkowo. Pierwsze co muszę zaznaczyć to to, że raczej nie pomogą skórze problematycznej. Nie zauważyłam jakichś spektakularnych rezultatów, ale też na pewno nie zaszkodziły. Wersja na noc całkiem mi odpowiadała, ponieważ miałam wrażenie jakby gasiła wszelkie stany zapalne, które pojawiły się na buzi. Jednak nie nawilżała wystarczająco, dając rano poczucie suchości. Krem na dzień sprawdzał się pod podkład i uważam, że nawilża lepiej. W zasadzie cały dzień po nałożeniu go skóra jest miękka i ma się dobrze. Daję mu możliwość powrotu na moje salony.Zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę. Za krem zapłacimy około 10zł a zużycie jest dość standardowe, ma 50ml.

O kremie No-Scar już wam zapomniałam. Nawet regularnie dodaję zdjęcia postępu w związku z moimi przebarwieniami. Ostatnio zauważyłam, że to oszukańcza bestia. Denko tego produktu zaczyna się już w połowie opakowania. Wydaje nam się, że kupujemy tak dużo i robimy interes a tu niespodzianka. Co do tego się pewnie jeszcze odniosę w recenzji, która napiszę po skończeniu kuracji. Z istotnych informacji, nie zapycha, rozjaśnia skórę. To dość znaczne. Rano wygląda na bardziej wypoczętą. Niestety niezbyt dobrze nawilża i cerę muszę odpowiednio przygotować, jeżeli rano nie chcę obudzić się ze skorupą. Ja posiadam to mniejsze opakowanie, za około 25zł

GoCranberry krem pod oczy, więc rano nie wyglądam jak zombie

$
0
0

Hej! Kontynuując tematykę kremów, chciałabym wam pokazać coś idealnego pod oczy. GoCranberry pojawiła się już na moim blogu, pisałam wam wtedy o serum przeciwzmarszczkowym. Zakochałam się w nim od samego początku, zatem nic dziwnego, że za chwilę zdecydowałam się sięgnąć po krem pod oczy z tej samej serii. Zapłaciłam około 35zł w sklepie internetowym. Wydaje się, że 30ml kremu to wcale nie tak dużo, jednak zużywamy naprawdę minimalną ilość, dzięki czemu starczy na bardzo długo. Jakoś nie czuję, żeby dużo go ubyło a na pewno jest ze mną ponad dwa miesiące. Pachnie kwaśno, charakterystycznie, ale nie uważam zapachu za nieprzyjemny.


Bardzo szybko się wchłania i niesamowicie nawilża skórę pod oczami. Korektor, którego używam potrafi mocno ją wysuszyć i ten krem świetnie sobie z tym radzi. Śmieję się czasem, że rano zazwyczaj wyglądam jak zombie, szczególnie kiedy się nie wyśpię. Ten kosmetyk nałożony na noc powoduje małe cuda, ponieważ budząc się, nie jestem już taka straszna, opuchnięta i w tych konkretnych okolicach sina. Ma ładny skład, zawierający substancje aktywne. Podsumowując, działa pięknie! Skóra nawilżona, rozświetlona i wygładzona, czyli dokładnie o to chodzi. Bardzo serdecznie polecam. Już kilku kremów używałam, ale żaden nie dawał tak zauważalnych efektów.

Jaki jest wasz ulubiony krem? Polecicie coś rozświetlającego dla młodej skóry?

Mój zapach - Bright Crystal

$
0
0
Dzisiaj trochę o moich ulubionych perfumach. Na Versace Bright Crystal natknęłam się już w liceum. Mój tata kupił mi na urodziny największą buteleczkę. Mimo to, że jeszcze wtedy gustowałam w trampkach i różowy nie był dla mnie najprzyjemniejszym kolorem, samo opakowanie bardzo mi się spodobało. Jest eleganckie a jednocześnie dość delikatne i dziewczęce. 

Mimo to, że z zapachem się polubiłam, jakoś zupełnie o nich zapomniałam. Po zużyciu rozstaliśmy się na około dwa lata. Szukałam po prostu czegoś nowego. Na wakacjach udało mi się je dostać w dość niskiej cenie i przypomniałam sobie z jakiego powodu tak bardzo mi się podobały. 
Po pierwsze są niezwykle wydajne! Używam ich prawie codziennie od połowy lipca i zużycie jest tak niewielkie, jak widzicie na pierwszym zdjęciu. Pachną cudownie delikatnie, dziewczęco, świeżo i słodko. Takie zapachy są bardzo w moim guście. Co najważniejsze, utrzymują się na mnie bardzo długo a nie potrzebuję wylewać na siebie połowy butelki. Wszystko i tak nimi pachnie. Czy płaszcz, czy szalik. 

Myślę, że nie bez powodu są takie popularne i trochę mnie to zniechęcało. Jednak jestem pewna, będę do nich wracała. 

Macie jakieś propozycje podobnych zapachów? :)


Pierre Rene, uroczy błyszczyk-kleik

$
0
0

Cześć! Dzisiaj o błyszczyku iście magicznym. Jest to Pierre Rene, w kolorze 21 i o nazwie MAGIC PEACH. W sumie znalazł się od u mnie dosyć przypadkowo, ale przyznam że jestem całkiem zadowolona z efektów, które daje.


Nie kosztuje dużo bo około 11zł. Ma 7ml, ale błyszczyków nie wlewamy sobie do ust, więc wydaje mi się, że będzie dosyć wydajny. Z początku leżał sobie grzecznie w szufladce, ale od jakiegoś czasu zaczęłam smarować nim usta do filmów i to kolejny produkt, który na nagraniu wygląda bardzo ładnie.

Ogromny minus to to, że bardzo się klei. Włosy się do niego lepią i przy wietrze pewnie wszystkie skończyłyby ubabrane tym produktem. Dużo wynagradza efekt, ponieważ to taka ładna, zdrowa i estetyczna tafla, którą w błyszczykach uwielbiam. Sprawia, że usta wyglądają o wiele lepiej, niż bez żadnego specyfiku a mimo to wciąż naturalnie. Później mam wrażenie delikatnego przesuszenia ust.


Aplikator jest dosyć mały, więc nie rozlejemy go sobie na całe usta i przyjemny w dotyku. Nie za bardzo wyobrażam sobie nosić go w torebce i używać tak od czasu do czasu bo pewnie moje włosy byłyby całe sklejone. Jednak do zdjęć, czy do filmu sprawdza się świetnie i pod tym kątem wam go polecam.
Dodam jeszcze, że niby ma jakiś kolor, ale według mnie na ustach nie za bardzo go widać i raczej nikt by się tego nie domyślił.

Mam obecnie trochę problem z odpisywaniem na komentarze, po prostu nie wyrabiam się. Dużo łatwiej mnie złapać na kanale ;)

Aktualizacja włosów - wrzesień 2014

$
0
0
Hej! Trochę mniej niż miesiąc minęło od ostatniego wpisu, ale tamten był mocno opóźniony, zatem ten postanowiłam również zrobić trochę później. Kolejny wypadnie już pewnie na samym początku miesiąca.


Moje włosy? Bardzo dobrze się mają. Końce trochę rzadkie, ale wielkiej tragedii nie ma. U fryzjera planuję się zjawić już po urodzinach. Zachowują się bardzo ładnie, nie ma na co narzekać. A u was jak? Dodam jeszcze, że przestały nadmiernie wypadać. To zdecydowanie był dla nich dobry miesiąc.

Tormentiol, pogromca pryszczy

$
0
0
 Hej. Co jakiś czas marudzę na moją cerę. Obecnie jest bardzo dobrze. Niedługo pokażę wam co z moimi przebarwieniami. Jednak muszę przyznać, że na lewym policzku już prawie nic nie widać, prawy też ma się całkiem nieźle.
Zdarzy mi się jednak taki wypadek, że pojawi się jakaś nieprzyjemna niespodzianka. Boli, ropne i paskudne. Oczywiście wolno się goi i po prostu woła o uwagę. Mój chłopak pewnego wieczoru zaproponował mi, że ma jakąś maść i pomoże. Kręciłam nosem, ale w końcu się zgodziłam i jestem zachwycona. To właśnie ta powyższa. Kosztuje około 10zł, dostaniecie ją w aptece.














Nakładam niewielką ilość na tworzącego się pryszcza albo takiego, który już na stałe się zagościł zazwyczaj na noc. Rano skóra jest już ukojona i widać, że nic się więcej z tego nie rozwinie. Bywa, że pojawi mi się coś, co niesamowicie ciężko się goi i siedzi mi na twarzy nawet dwa tygodnie. Dzięki tej maści nie mam takiego problemu. Właściwie moja buźka wygląda obecnie prawie idealnie, gdyby nie przebarwienia. Zanim coś złośliwego zdąży się pokazać, jest przykrywane tym produktem, zatem zaraz ginie. Problem to na pewno brązowawy kolor, mogący pobrudzić pościel i dość tłusta konsystencja. Jednak marudzić nie chcę, dobrze radzi sobie z tym, co u mnie się pojawia. Z uwagi na cenę, dostępność a przede wszystkim skuteczność, bardzo wam polecam.

Obecnie poszukuję czegoś na zaskórniki zamknięte. Strasznie mnie drażnią, polećcie coś!

Jak dbam o włosy?

$
0
0

Cześć! W dzisiejszym poście chciałabym w dużym skrócie opisać moją pielęgnację włosów. Jest po prostu kilka elementów, które bezpośrednio przekładają się na stan włosów, nawet jeżeli ta szczegółowa zabawa zostanie  chwilowo zaniedbana. Zdarza mi się to niestety z braku czasu, czy też z powodu choroby. To, co wam tutaj napiszę, jest po prostu zupełną podstawą i takim włosowym 'must do!'

                                                                            Mycie                                                                           
  • Do codziennego mycia używam delikatnego szamponu.
  • Raz w tygodniu oczyszczam włosy szamponem z SLES.
  • Po każdym myciu nakładam odżywkę, przynajmniej na minutę.
  • Aplikacja maski co pięć myć to u mnie świetny pomysł.
  • Zawsze zabezpieczam włosy silikonowym serum.
  • Wybieram szampon bez silikonów o prostym składzie.


                                                                            Stylizacja                                                                      

  • Włosy zostawiam do samodzielnego wyschnięcia prawie zawsze.
  • Kiedy myję je na noc, zaplatam luźny warkocz albo koczka. Ważne, żeby nic mnie nie bolało i nie ciągnęło. Nigdy nie idę z mokrymi włosami spać. Zazwyczaj są bardzo delikatnie wilgotne.
  • Zdarza mi się je zakręcić, jak na poniższym zdjęciu. Używam lokówki, papilotów, termoloków (od niedawna) i wcale się tych cudów nie boję.
  • Nie posiadam pianek, lakier do włosów nie utrwala mojej fryzury, za to świetnie radzi sobie z tym suchy szampon.


                                                                            Dodatkowo                                                                   
  • Czeszę je drewnianym grzebieniem z The Body Shop.
  • Jako suplement stosuję olej z wiesiołka i radzi sobie świetnie, zarówno z włosami, jak i z cerą.
  • Podcinam co około trzy miesiące, chociaż akurat teraz zamierzam się z tym wstrzymać i zapuścić trochę więcej niż zazwyczaj.
  • Zimą chowam je pod czapkę, kurtkę i szalik a latem, pod kapelusz albo używam filtrów. 
  • Co jakiś czas farbuję je bezbarwną henną, jednak to dosyć nieregularne i losowe. 
  • Jestem blondynką! Wbrew temu, co może się wydawać na filmach i zdjęciach. Uwierzcie mi, ze na żywo włosy są blond. Inaczej byłabym oszukiwana całe życie :)

To wszystko! Zupełne podstawy, które wiem, że potrafią bardzo pomóc włosom. Oczywiście to ułamek mojej pielęgnacji, ale wprowadzając drobne zmiany, możemy zdziałać już bardzo dużo. 

Walka z przebarwieniami #4 - No-Scar - koniec kuracji

$
0
0
Pamiętacie jeszcze No-Scar? Pisałam o nim sto lat temu. Wszystkie linki co do postów z przebarwieniami znajdziecie na dole. Dzisiaj przyszedł czas na recenzję i pokazanie wam efektów jego działania. 

Zacznę może od tego, że sam krem jest puszysty, więc bardzo łatwo się wchłania. Niestety wiąże się to również z tym, że słabo nawilża i gdybym miała używać jedynie jego, moja twarz zapewne byłaby mocno niezadowolona. Za to zapach uważam za jak najbardziej atrakcyjny. Troszkę mdły acz przyjemny.

Chcę zwrócić wam uwagę na fakt, że opakowanie jest mocno oszukańcze. Denko tego kremu sięga jakoś w połowie jego wielkości. Zatem to, które ja kupiłam jest tycie i szybko się skończyło. Starczył mi na niecały miesiąc codziennego stosowania. 


Zdecydowanie prawy policzek miał się gorzej. Jest tak też do teraz. Częściej pojawiają się na nim zaskórniki i wypryski. Prawdopodobne przyczyny są takie, że śpię na prawym boku i prawą ręką częściej podpieram sobie głowę.
Minął miesiąc, zatem możemy mieć pewność, przebarwienia tak czy siak w jakimś stopniu zanikałyby. Moje nie są trądzikowe, to tylko zwykłe wykwity, nie sprawiające większych problemów. Specyfik w jakimś stopniu pomógł mi sobie poradzić z tymi pozostałościami, jednak nie ma efektu 'wow'. Rozjaśniał ładnie skórę, wyglądała dzięki niemu na zdrowszą, ale za taką cenę i za ilość (to przede wszystkim), nie będę inwestowała w niego ponownie. Mam zamiar wypróbować czegoś innego. Już zaświtał mi pewien niecny plan. Za jakiś czas pewnie was o tym poinformuję.

Jak się ma moja cera? Bardzo dobrze. Pojawiają się pojedyncze zmiany i właściwie dość szybko znikają. Wszystko na dobrej drodze do tego, co było ponad rok temu!

Wpisy o kremie:
http://msmelevis.blogspot.com/2014/09/walka-z-przebarwieniami-1-no-scar.html
http://msmelevis.blogspot.com/2014/09/walka-z-przebarwieniami-2-no-scar.html
http://msmelevis.blogspot.com/2014/09/walka-z-przebarwieniami-3-no-scar.html



Annabelle Minerals Beige Fairest

$
0
0
Hej! Dzisiaj o podkładzie, którego używam już na pewno rok, czyli Annabelle Minerals. Trochę z nim na początku eksperymentowałam, ale doszliśmy do porozumienia. Z tak jasną skórą ciężko znaleźć drogeryjny kosmetyk w odpowiednim kolorze. Co jakiś czas trafi mi się coś, jednak stawiam na podkład mineralny.

Mój kolor to Beige Farirest, zawsze kupuję to większe pudełeczko o pojemności 10g. Do tej pory zamawiałam przez stronę internetową Annabelle Minerals, ale niedawno otworzyli stacjonarny sklep w Warszawie i na pewno będę tam gościem.
Wersja matująca ładnie kryje. Co prawda ja nie potrzebuję dużego maskowania, jednak przy jakichś niespodziankach radzi sobie świetnie i dla mnie zdecydowanie wystarczająco. W razie czego możecie pokusić się o kryjącą formę, również dostępną w sklepie.


Największy plus tego podkładu jest taki, że nie czuję go po prostu na skórze. Nakładam zawsze na sucho. Nabieram na pędzel trochę proszku i wklepuję w twarz. Nie mam wrażenia maski, tłustości. Nie muszę się przejmować ścieraniem. Nie utrzymuje mi się niestety cały dzień. Wszystko zależy od tego, co robię. Po powrocie ze szkoły zwykle nie wyglądam, jak zaraz po nałożeniu. Ciągle podpieram się rękami na zajęciach i dotykam twarzy. Zatem nic dziwnego w zanikaniu pokładu. Ważne, że ściera się równomiernie nie tworząc brzydkiego efektu.


Podkłady mineralne są zdrowsze dla skóry. Mają naturalne filtry przeciwsłoneczne. Nie zauważyłam zapychania. Nie mam także potrzeby przypudrowywania. Co prawda w największe upały zaczynałam się świecić, ale zwykle wszystko jest w porządku.
Dostępna jest ogromna gama kolorów, każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz tego róże, cienie i korektory. 

Nie dziwię się zachwytom a to już z tego co pamiętam moje trzecie opakowanie i na pewno będę do nich wracała. Nie wyobrażam sobie zmiany. Zdarza mi się używać kremu BB przez dzień, czy dwa, później tęsknię za tym podkładem :)

Jak wam się podoba? Jesteście przekonane do podkładów mineralnych? 

Kolorowe pasemka - pianka Trendy Color

$
0
0

Hej! Bardzo przepraszam za brak regularnych postów. Ostatnio skupiałam się na kanale, zupełnie nie mając czasu na bloga. Postaram się w tym tygodniu to naprawić. Chciałabym wam pokazać efekty koloryzacji pianką Venita. Więcej na ten temat będzie niedługo na kanale. Za jakiś czas przedstawię wam także aktualizację bo sama jestem ciekawa, kiedy kolor zejdzie.


Co o tym myślicie? To taka chwilowa koloryzacja, planuję spróbować jeszcze innego koloru ;)

Peruka księżniczki Aurory, marzenia o księżniczkowaniu prawie spełnione

$
0
0

Cześć! Od kiedy tylko Azjatycki Cukier pokazała się w swoim filmie w peruce, zapragnęłam sobie jakąś sprawić. I nie, nie. Nie taką, w której mogłabym sobie chodzić codziennie, udającą moje włosy. Chciałam jakiejś szalonej, dziwnej kolorowej.


Jakiś czas temu dostałam propozycję od http://www.abhair.com/, przysłali mi to, co widzicie na zdjęciach. Wybrałam sobie włosy księżniczki Aurory. Dlaczego? Byłam ciekawa jak będę wyglądała w takiej platynie i bardzo chciałam założyć ją na Halloween. Niestety, jak już zdążyłam marudzić, rozchorowałam się, więc poczeka aż do następnego roku.


Co o niej myślę? Sprawia mi ogromną radość. Chyba taki już ze mnie człowiek. Przyszła, kiedy byłam chora i z uśmiechem ją mimo gorączki założyłam. Nie wygląda naturalnie, jest mocno przerysowana a z tyłu trochę prześwituje, jednak na jakąś imprezę przebierankową będzie super.
Perukę pokażę wam jeszcze na kanale i opowiem o niej dokładnie. To ciekawie doświadczenie, jednak wolę swoje włosy :) Jak wam się podoba?

Gdybyście mieli ochotę zamówić jakąś, tutaj załączam kod zniżkowy 10%: CLIPIN10 


Pharmaceris A, Nawilżający fizjologiczny żel do mycia twarzy i oczu - delikatne oczyszczanie

$
0
0
Hej! Pisząc tego posta muszę z dumą i radością stwierdzić, że moja cera zaczyna znowu przypominać tę białą ścianę sprzed prawie dwóch lat. Zaszły pewne zmiany w mojej diecie i zupełnie przypadkiem odstawiłam jeden produkt, podejrzewam że to on przyczyniał się do powstawania zaskórników i wyprysków. Za jakiś czas wrócę do tematu. Jestem przeszczęśliwa. 


Ostatnio właściwie uświadomiłam sobie, dzięki studiom, że moja skóra obecnie ma cechy mieszanej. Wrażliwej, ale mieszanej. Dużym błędem, który wciąż popełniam, raczej z ciekawości jest używanie zbyt mocnych środków do mycia twarzy. Mimo to, że u mnie porządny peeling dwa razy w tygodniu jest jak najbardziej pożądany, to przy codziennym oczyszczaniu silne składniki myjące powodują przesuszenie. Tego przesuszenia na pierwszy rzut oka nie widać, dopiero później gruczoły zaczynają się buntować i mimo nawilżającego kremu coś jest wciąż nie tak. Z tego powodu sięgnęłam bo nawilżający żel do mycia twarzy i oczu z Pharmaceris.

Nie mogę powiedzieć, że skład tego produktu jest ideałem. Po pierwsze zwiera glicerynę, która lubi zapychać. Silikony które się w nim znajdują są lotne, więc szkody żadnej nie powinny powodować. Środek myjący jest bardzo łagodny. Oprócz tego pantenol i łagodząca alantoina (szkoda, że na końcu składu).

Całość daje delikatną emulsję, która nie pieni się świetnie, ale dobrze oczyszcza. Po zastosowaniu nie mam wrażenia, że cera jest ściągnięta, wysuszona a u mnie takie odczucia pojawiają się dosyć często. Staje się świeża i przyjemna w dotyku. Za 190ml zapłacimy około 20zł, zużycie jest dość standardowe.

Ciężko stacjonarnie dostać delikatne kosmetyki, nie zawierające np. parafin. Zazwyczaj nawet te przeznaczone dla wrażliwych cer mają w składzie SLES. Na pewno wrócę do tego żelu, takiego działania oczekuję od produktów do twarzy. Wam również serdecznie polecam.

Aktualizacja włosów -październik 2014

$
0
0
Hej! Dzisiaj jak zwykle spóźniona aktualizacja włosowa. Ostatnio dręczy mnie strasznie zachmurzone niebo i ciężko wykonać jakieś zdjęcia. Chciałabym zacząć regularnie tworzyć 'Niedzielę dla włosów', którą bardzo lubię u innych blogerek a zastanawiałam się, czy nie wprowadzić jej też na kanale. Raczej w formie miesięcznej, jednak to jeszcze do zastanowienia się. 

Włosy mają się dobrze. Niestety rzadko olejowane. Przetrwały przeziębienie, nie wypadają. Strączkują się bardzo rzadko i ogólnie nie mogę narzekać. Błagają jedynie o podcięcie, w tym miesiącu mi się to w końcu uda. Chociaż jak pokazuje życie, nie ma co sobie obiecywać. Różowe pasemka wciąż nie zeszły, liczę że niedługo nie będzie po nich śladu. Kiedy blakną nie są już takie milusie. W grudniu zaryzykuję hennę, obym nie była zielona.

Co u was? Wypadanie już zahamowane? :)
Viewing all 212 articles
Browse latest View live