Dzisiaj o produkcie, z którego bardzo się cieszyłam przy zakupie a teraz podchodzę do niego jak pies do jeża. Oilmedica, maska i odżywka do włosów to dość odległa radość. Nawet nie pamiętam, ile zapłaciłam za ten specyfik. Ma 200ml, jednak ze względu na olejową konsystencję, bardzo wydajny.
Ponieważ wysoko w składzie ma olej kokosowy, to zazwyczaj występuje w formie stałej. Teraz mamy w mieszkaniu dość gorąco, ale zimą muszę go rozpuszczać. Skład wygląda bardzo imponująco i nie przyszłoby mi do głowy, że włosy zaczną na ten produkt tak wrednie reagować. Tym bardziej, że bardzo lubią się zwykle z olejem kokosowym.
Próbowałam stosować go, tak jak nakazuje producent, na 15 minut, później na trochę dłużej, wreszcie na całą noc. Za każdym razem efekt jest taki sam, suche strąki. Jeszcze w trakcie mycia mam piękne złudzenie i myślę sobie 'tym razem się udało!'. Później spotykam się z rzeczywistością i okazuje się, że wyglądam jak niewyczesany pudel, któremu ktoś nieumiejętnie wyprostował sierść.
Kosmetyk bardzo ładnie pachnie, owocowo i świeżo, jest dla mnie bardzo atrakcyjny, dlatego mimo wielu porażek wciąż do niego wracam, ale nie potrafimy dojść ze sobą do porozumienia. Już nie za bardzo mam pomysł jak go używać, chyba zostanie komuś podarowany. Z niskoporowatymi włosami wojuje. Ogromna szkoda!
Używałyście? Jak się sprawdził?