Hej! Dzisiaj już moje ostatnie trucie o wakacjach i biorę się do pracy. Jutro nawet wybieram się na plan. Jestem w Warszawie, muszę przyznać, że po 6godzinach lotu z Gran Canarii do Oslo, ten do stolicy zleciał mi naprawdę szybko.
Moje zachwyty nad hotelem nie mają końca. Polecam go każdemu, kto wybiera się na Gran Canarię. Wszyscy jesteśmy zadowoleni i inni goście z którymi rozmawiałam również byli. To takie bardziej rodzinne, spokojne miejsce. Acz warto dodać, że co wieczór odbywały się tam jakieś imprezy. W tym karaoke!
Zaśpiewałam na karaoke dwie piosenki, wybór był niestety mały. Teraz myślę, żeby się wybrać do Zielonej Gęsi, fajny lokal swoją drogą.
Wykupiliśmy sobie rejs, który miał zawierać mnóstwo atrakcji. Jak się okazało, nie było nawet połowy. Liczyłam, że zobaczę delfiny :(. Uważajcie na tego typu historie i w ogóle na ludzi. Mnóstwo naciągaczy czai się wszędzie a my turyści, jesteśmy łatwym celem.
Wracając do rejsu, był bardzo przyjemny. Woda przejrzysta, widoki przepiękne. Z chęcią sama popływałabym sobie na tych wodach z moim dziadkiem. Aż mi się zachciało na Mazury.
Prawie się nie opaliłam, nawet nie chodzi o to, że bardzo unikałam słońca. Zwyczajnie nie lubię leżeć. Głównie spacerowałam, ćwiczyłam pływałam. Szaleńczo się nie smarowałam filtrami a tak czy siak, odbijałam promienie. Nie żebym była niezadowolona. Na opaleniźnie mi nie zależało.
I to wszystko. Zapraszam też do obejrzenia mojego vloga